Kilkanaście lat temu zobaczyłem w pewnym albumie obraz Zdzisława Beksińskiego, (gdyby był tytuł to bym podał, a tak to mogę powiedzieć tylko: olej z 1984 roku) Obraz jak to u Beksińskiego, makabrycznie przygnębiający, utrzymany w miodowo-ziemistych odcieniach. Kiedy go zobaczyłem po raz pierwszy, moją uwagę przykuła mała niebieska kropeczka, wyłaniająca się z przygnębiającej monotonii. Było to dla mnie czymś genialnym. Mała niebieska kropeczka, dawała coś na kształt nadziei, światła, właściwie wręcz budowała obraz. Na moje nieszczęście, parę lat później, przekonałem się, że owa genialna niebieska kropka, była niczym innym, jak błędem drukarskim.
Pomimo tego, nadal uważam, że ta niebieska kropka, była tam bardzo na miejscu, tylko szkoda że nie Beksiński na to wpadł, a był to czysty przypadek.
A powyższe zdjęcie, to coś na kształt mojego uporania się na własny rachunek, z owa kropką.
PS. stare zdjęcie, stary opis …